“W ślemieńskim zaś Państwie w Pośrednim Groniu
w Hali Siwcowej nad wsią Las jest skała wielka,
co przez nią wierzchem woda idzie, a pod nią dziura jest…”
Start spod szkoły w miejscowości Las, spacer drogą przez pola i od razu element ekstremalny, czyli licha “kładka” niedbale przerzucona nad Krzywym Potokiem; przeprawa przez znajdujący się tylko kawałek dalej bród byłaby przecież pójściem na łatwiznę…
Wokół trwał kolorowy festiwal wiosennej flory. W jej oznaczaniu pomagała Kamila.
Lekko odurzeni wonią czosnku niedźwiedziego (Allium ursinum), wkroczyliśmy w dolinę potoku Dusica, która niebawem przybrała postać malowniczego wąwozu. Mieliśmy okazję spróbować beskidzkiego kanion(walk)ingu. Mijając skalne bloki, przeskakując nad baniorami pełnymi starych liści, doszliśmy pod wyjątkowej urody wodospad Dusiołek.
Wreszcie rozpostarł się przed nami szeroki na 16 metrów uśmiech Jaskini Komonieckiego K.Bm-02.14. Przygrzewało słońce (Norwegowie przewidzieli pogodę trafniej niż serwis ICM, który niemal do ostatniej chwili wieszczył opady) i ciurkała woda, a my rozbiliśmy obóz wysunięty. Najmłodsi nie tracąc czasu wtargnęli do groty. Zaczęli od dokładnego zbadania, czy nisza w północno-wschodniej części komory nie jest początkiem jakiegoś nieznanego poprzednim pokoleniom eksploratorów ciągu. Następnie rozpoczęły się długie, intensywne zajęcia w podgrupach. Tymon z Mikołajem dokonali oględzin namuliska i zabrali się za sprzątanie jaskini, natomiast ich koleżanki skupiły się na boulderingu oraz zabawie w jaskiniowców. Podobno w 1945 roku w jaskini ukryto 50 koni z pobliskiego Targoszowa; obserwując nasze aktywne, wszędobylskie pociechy można było odnieść wrażenie, że dla nich ledwo starczało tam miejsca… Zacytowano stosowny fragment Dziejopisu żywieckiego. Wykonano portret grupowy pozowany (patrz: zdjęcie). Nastąpił dalszy marsz do góry, a dokładnie rzecz biorąc – na grzbiet łączący Czarną Górę ze Smrekowicą.
Po pikniku na usłanej białymi kwiatami polanie Suwory podeszliśmy na wspomnianą już Smrekowicę, gdzie młodzież szczelnie obległa Wędrujące Kamienie. Nie obyło się bez pewnej konsternacji na barokowo przeznakowanym Rozdrożu pod Łamaną Skałą (zwanym Anulą). Ostatni etap wycieczki prowadził przez Mladą Horę i Polanę Gałasie, potem bezszlakowo lasem i polami. Pod koniec wyłożyliśmy się beztrosko, żeby dojeść ostatnie zapasy żywności i pogapić się na pasemko Czeretników.
A potem sympatyczna, mieszkająca niżej pani otwarła furtkę, wypuściła nas, po czym zamknęła góry na noc, by odpoczęły po naszym nalocie.
Jako ciekawostkę można podać, że (telepatyczna synchronizacja?) dzień później ten sam obiekt jaskiniowy odwiedzili Nela i Mati, o czym powiadomił nas wuj Jezio – LINK.
Dolina Dusicy w wykazie kanionów beskidzkich: LINK
Fotki: LINK
Relacja filmowa:
młodzież: Emilia, Lidia, Irma, Tymon, Mikołaj | Kamila, Dawid, Jacek K. | Ines, Sebastian