Spacer miał swój początek nad potokiem Kopytná. Wymarsz w środku dnia, myszkowanie po obrzeżach szlaku, piknik na zboczach Wielkiej Kikuli, rozmowa o egzotycznej wyspie… Krótko mówiąc, tej niedzieli nie mieliśmy obsesji na punkcie szybkości.
Mimo kiepskiego, szarawego światła naszą uwagę przyciągnęła tutejsza buczyna; jej wiekowe pnie pęczniały i rozwidlały się, co skutkowało dziwnymi kształtami.
Podczas postoju przy Chacie Ostrý towarzyszył nam rudy czeski kot (nie pogardził żółtym serem z keczupem), a także pogodnie usposobiony czeski pies – ten ostatni prawie podawał łapę.
Później przetestowaliśmy pozaszlakowy wariant, którym nigdy jeszcze z Ostrego nie schodziliśmy, a mianowicie grzbiet oddzielający Suchý potok od potoku Tominová. Napotkaliśmy tam interesujące przykłady śródleśnej architektury “daczowej”. Ponadto okazało się, że trasa pokrywa się z niegdysiejszą, już usuniętą z map drogą dojściową do schroniska, co poznaliśmy po zardzewiałych, pogiętych i artystycznie wtopionych w drzewa tabliczkach.
Oliwia realizowała swą grzybiarską pasję.
W międzyczasie wyjrzało popołudniowe słońce. Efektownie oświetliło rejon, którym wcześniej podchodziliśmy: Wielką Kikulę oraz zawieszoną obok przełęcz (na zdjęciu powyżej).
Niżej, w wiosce, młodzież podjęła próbę uruchomienia starej przenośnej młocarni.
To nieodległy i zarazem ciekawy zakątek Beskidu, ponieważ doliny są małe, lecz stosunkowo głęboko wcięte. Daje on też możliwość pooglądania najbliższych nam, polskich gór z nieco innej niż na co dzień perspektywy.
Więcej fotek: LINK
Oliwia, Anna S. | Mikołaj, Ines, Sebastian