Walka człowieka z żywiołami w północnych zerwach Borowiny. Mokrawy, śliski śnieg i boczny wiatr (u góry dosyć szumiało) nie ułatwiały zadania. Na sporej części trasy jedyną oznaką życia były przecinające Żleb Gawłowskiego tropy zabłąkanych zwierząt. Schodząc, usłyszałem nawoływania drwali i głuchy łoskot walącego się drzewa.
Sebastian

