(Fot. z telefonu)
U podnóża gór świeciło słońce, z okien auta widzieliśmy w oddali błękitne niebo nad Beskidem Małym…
Startując z zaśnieżonej Brennej Leśnicy zaczęliśmy sobie jednak uświadamiać, że w Beskidzie Śląskim sytuacja pogodowa przedstawia się nieco inaczej. Podchodziliśmy pozaszlakowo; po opuszczeniu lasu należało pokonać rozległą polanę – temperatura spadała, wiało, padał śnieg. Szczerze żałowaliśmy, że nie wzięliśmy stuptutów ani porządniejszych rękawic.
Grzbiet między Gościejowem i Trzema Kopcami osiągnęliśmy w śnieżycy. Pierwotny plan zakładał wycieczkę do jaskini, ale zmieniliśmy go. Zamiast w lewo skręciliśmy w prawo i walcząc z zimnem schroniliśmy się w “Telesforówce”. Panowały tam iście traperskie warunki: przez szpary między deskami wdzierało się zimno, “koza” była zgaszona. Szczelnie opatulona pani otwarła okienko, by podać nam żurek i herbatę.
Wróciliśmy tą samą drogą. Ach, jak ciepło było w domu.
Dolii | Mikołaj, Ines, Sebastian