(Fot. FrytkaPunk)
W ramach rozgrzewki zdeporęczowano i ewakuowano resztę klubowego sprzętu z rejonu przyotworowego jednej dziury. Zaraz potem leniwie wyciągnęliśmy się w słońcu. Po okolicznych skałach beztrosko hasały kamziki. Gdy było zbyt gorąco, jak na zawołanie nadlatywała chmurka i zakrywała niebo.
Wreszcie, bez specjalnego pośpiechu przebraliśmy się i zjechaliśmy do drugiej dziury – stanowiącej właściwy cel eskapady. Po trudnej do zliczenia ilości przepinek rozpostarła się wokół nas wspaniała, rozległa przestrzeń.
Podzieleni na dwie (mieszające się między sobą) podgrupy rzuciliśmy się w wir działalności artystycznej. Podkreślmy, że na tej pięknej, choć niełatwej niwie profesjonalnie zadebiutował kolega Frytka. Było gotowanie herbatki. Reaktywował się też, a nawet rozwinął skrzydła Kącik Dowcipu Undergroundowego (w przenośni i dosłownie).
Wracając, autor niniejszego sprawozdania miał okazję w trybie intensywnym odświeżyć sobie technikę przechodzenia przez węzeł.
Do samochodu dotarliśmy o zadziwiająco wczesnej porze. Nie zabrakło tradycyjnych hot dogów z Jabłonki.
Więcej zdjęć: LINK
Piotr, FrytkaPunk, Sebastian | Edyta, Marek (dwuosobowa Grupa Wsparcia Powierzchniowego) | całkiem liczne grono Koleżanek i Kolegów z Krakowskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego