Pogoda popsuła się wreszcie na tyle, że mogłem wyjść z kryjówki w teren. Wybrałem nieodległy cel, Palenicę.
Już na początku niespodzianka: działa nowa pętla autobusowa (link; argumenty mające uzasadnić zamianę miejscami pętli i parkingu samochodowego nie do końca mnie przekonują).
Na pucharową trasę ruszyłem bez pomiaru czasu i nieagresywnie, między innymi z powodu śliskiego podłoża. Przez cały czas nikogo nie spotkałem. Szedłem po nietkniętym cudzą stopą śniegu. W partiach grzbietowych szalał taki wiatr, że dosłownie zerwało mi czapkę z głowy. Po przechadzce w stronę Wysokiego rozpocząłem wytracanie wysokości zachodnimi zboczami (link). Jedynym śladem życia była czmychająca w głąb lasu sarna. Okrążyłem Palenicę od północy i wschodu jej Wielką Leśną Obwodnicą (kuriozum!), na której poboczu wzniesiono w ostatnim czasie bardzo porządną ambonę (chyba zamknięta).
O tej porze roku góry nabierają szczególnego uroku.
Zdjęcie: Bielsko oglądane z Palenicy.
Sebastian