(Fot. Justyna G.)
Na początek: nieprzesadnie wczesna zbiórka obok świątyni pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Targanicach.
Krótko po wyruszeniu, jeszcze na dość niskiej poziomicy, zatrzymało nas zniewalające wizualnie miejsce, ale udało się wznowić marsz i wessani przez złocistą jesień osiągnęliśmy grzbiet pobliskiej Kiczory. Następny etap wiódł pośród nieco mrocznego lasu na szczyt Złotej Góry. Szukaliśmy śladów po bohaterach związanych z nią legend.
Przez Porębski Groń doszliśmy do głównej grani Pasemka Bukowskiego. Skręciwszy na Przełęczy Bukowskiej w lewo i minąwszy Kocembowski Groń, już po ciemku dotarliśmy na Małą Bukową. Przed naszymi oczami ciągle trwa obraz tamtego Beskidu – zastygającego w ciszy, pikowanego światłami przydrożnych latarni i okien ludzkich siedzib, z mocnym, surrealistycznym akcentem o elektrycznie pomarańczowej barwie. Kawałek dalej Dominika zaprosiła Mikołaja do walca (a właściwie walczyka). Zjedliśmy coś na Przełęczy Targanickiej, tam też skierowaliśmy się z powrotem w dolinę Targaniczanki.
Choć mieliśmy przed sobą długie asfaltowanie przy listopadowym chłodzie, młodzież dała radę.
To piękna trasa, na całe szczęście niedoceniana przez szerokie masy.
Galeria z wycieczki: LINK
Dominika, Justyna G. | Mikołaj, Ines, Sebastian