Nie dało się wykroić całego dnia na wycieczkę w postapokaliptyczne Tatry, ale udało się wyrwać po południu w Beskid Śląski.
Już podczas podejścia z Jaworza Górnego zmagaliśmy się z silnym wiatrem, a ze szczytu wręcz nas zrzucało! Trzeba było odpocząć w pobliskim schronisku, gdzie byliśmy umówieni z Frytką (KKTJ) i Robertem (SBB). Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze: dyskutowaliśmy kwestie dotyczące żywienia młodzieży i dorosłych, nasi Koledzy relacjonowali agresywną akcję jaskiniową, z której właśnie wrócili, za oknem rozciągał się widok tak piękny, że aż kiczowaty (LINK). Niestety, w kuchni skończył się żurek i pomidorówka, więc znowu jedliśmy barszcz!
Wracaliśmy oświetlając już drogę czołówkami. Wiatr przycichł.
Zdjęcie: rodzinny świąteczny portret pozowany.
Mikołaj, Ines, Sebastian

