Najpierw podejście z dna doliny Rycerek do położonego na uroczej przełęczy (873 m n.p.m.) przysiółka Młada Hora (link). Dalej niespiesznym krokiem na południe, do Małej Rycerzowej, gdzie zatrzymała nas przepyszna panorama pokrytych śniegiem Tatr.
Kiedy już się otrząsnęliśmy, postanowiliśmy rzucić coś na ząb w Bacówce na Rycerzowej (patrz: zdjęcie). Zastaliśmy tam spory gwar, lecz dzieci miały wigwam, zabawki i kubek gorącej czekolady, więc było warto. Jak dziwne wydają się teraz zamierzchłe czasy, w których dokładnie ci sami rodzice gościli tu bez swoich pociech (link).
Następnie jedna część ekipy rozpoczęła marsz szlakiem niebieskim, podczas gdy druga weszła jeszcze na szczyt Wielkiej Rycerzowej (1226 m n.p.m.) i przespacerowała się fragmentem szlaku granicznego. Dzięki wylesieniom, które mają miejsce także po słowackiej stronie, otwierają się stąd obecnie interesujące widoki ku górom położonym na południowym zachodzie.
Niebawem spotkaliśmy się znowu, by wspólnie rozpocząć pozaszlakowe zejście w dolinę potoku o egzotycznej nazwie Dziobaki. Szkoda, że tym razem żaden Ornithorhynchus anatinus nie wyjrzał ze swej kryjówki… Marcelina z Mikołajem mieli jednak inną, wcale nie mniejszą atrakcję: wspięli się (asekurowani przez osoby pełnoletnie) na naprawdę wysoką ambonę myśliwską.
Podczas wycieczki panowała spokojna, familijna atmosfera. Wuj Jerzy doszkolił nas w zakresie gospodarki leśnej, a także podzielił się wspomnieniami ze swojej niebanalnej kariery zawodowej.
Więcej fotek: LINK
Marcelina, Wiktoria, Eliza, Toudi | Jerzy K. | Mikołaj, Ines, Sebastian

